Dzieła rodzące się z inspiracji Bożego Ducha swoją egzystencją przypominają niepozorne ziarna, które rzucone do ziemi zaczynają wzrastać i nabierać konkretnych kształtów. Formowane przez codzienność, w których przyszło im rosnąć, zachwycają tych, którzy patrzą na nie z boku, jakże i tego, który dał im życie.
Myśli te wypełniają dziś moją głowę, pomagając mi duchowo przeżyć 99 rocznicę powstania naszego Zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani, które narodziło się 7 kwietnia 1922 roku na roli Kościoła, choć wcześniej zaczęło kiełkować w sercu młodego księdza Józefa Litomiskiego, zafascynowanego tajemnicą Ogrodu Getsemani. Wraz z nim pierwszą wspólnotę utworzyło dwóch chłopaków – o. Jan i o. Klement – którzy oczekiwali od życia o wiele więcej niż oferował świat.
Ich decyzja pociągnie za sobą wiele konsekwencji, stanie się powodem licznych nieporozumień i trudności w zrozumieniu tajemnicy – w jaki sposób zwykły człowiek może pocieszyć Serce Boga. W krótkim czasie mała wspólnota zaczyna szybko się rozrastać. Dołączają do niej nowi chłopacy, których zachwyciła ich prostota i autentyczność życia, ubóstwo klasztoru a przede wszystkim ofiarność posunięta do granic heroizmu. Pragnienie trwania przed Eucharystycznym Obliczem Pana i dzielenie się miłością z tymi, których codzienne życie zepchnęło na margines społeczności połączyła ich, tworząc wspólnotę braci pocieszycieli.
Tak wyglądał początek naszej historii.
W naszej 99 letniej egzystencji otula nas duch Nazaretu. Choć nie uciekamy od świata, wielu jest tych, co nas jeszcze nie zna. Skromność i niepozorność towarzyszą nam do dnia dzisiejszego. Ziarna wrzucone w ziemie szybko zaczęły rosnąc. Pierwsze trzy dziesięciolecia cechowała dynamika rozwoju Zgromadzenia. Wznikły nowe domy a wraz z nimi dzieła, które były owocem rozeznawania znaków czasu. Bracia dość szybko opuścili granice Wiednia, otwierając kolejne placówki na Słowacji, w Czechach, Jerozolimie, Polsce. Nie brakowało nam odwagi, by zagościć we Francji i w Kanadzie.
W naszej historii odnotowaliśmy momenty przepięknego rozwoju, jak również kryzysów i życiowych komplikacji, nie pomijając umierania… Momenty takie były i są. I zawsze będą 😊
W uszach rezonują mi słowa naszego Założyciela: „burza minionych lat nie może wyrwać i nie wyrwie z korzeniami drzewa naszej wspólnoty, która jeszcze mocniej zakorzeniona, tym bardziej powinna wzrastać w ogrodzie Kościoła Bożego, jako jego wybranka i ozdoba, prowadzona przez Opatrzność Bożą. Pamiętajmy i zawsze się utwierdzajmy w przeświadczeniu, że im większą mamy wiarę w Serce Pana, tym więcej Go pocieszamy, tym więcej Go czcimy i tym większe błogosławieństwo ściągamy na nasze prace i ofiary.”
W tych kilku słowach nakreślił nam sens i cel naszego pocieszycielskiego powołania.
Dziękować za to co niepozorne, niewiele znaczące w oczach świata, składając swoją małość w Jego ręce. Bóg w hojności swojego serce nieustannie nas błogosławił i błogosławi!
Stając dziś w duchu dziękczynienia za 99 lat życia naszego Zgromadzenia chciałbym życzyć sobie jak i moim braciom silnej wiary i przekonania, że jesteśmy powołani do wielkich rzeczy. Ufności i nadziei, że choć ukryci przed wielkim światem, pozostajemy dziełem, które Bóg nieustannie nosi w swoim Sercu… a to zupełnie wystarczy, by mógł urzeczywistniać przez nas zamiary swojej miłości. Acha, no i jeszcze jedno! Niech nieustannie kiełkuje w nas pragnienie straty czasu przed Jego Eucharystycznym Obliczem, stając się aniołami pocieszenia, ze skrytymi skrzydłami.