To ostatnie zdjęcie naszego Założyciela – Józefa Litomiskiego, który odszedł do Domu Ojca w opinii zalozyciel-po-wypuszczeniu-z-wiezienia-1956świętości 6 czerwca 1956 roku na plebanii św. Wojciecha w Pradze, w wieku 68 lat. Bóg nie oszczędził mu cierpień, zjednoczył go ściśle z życiem i ofiarą Krzyża swego Syna. Miłość Założyciela wytapiała się niczym złoto w tyglu. Nadszedł dzień, do którego przygotowywał się przez całe życie. Serce Boga, któremu zawierzył samego siebie, staje się nagrodą i pociechą po wszelkich przeciwnościach i ziemskich problemach.
Dzielimy się z Wami świadectwem naszego współbrata o. Jakuba Svobody z ostatnich dni życia Ojca Litomiskiego: ,,wszystkie moje modlitwy, cierpienia cielesne i duchowe ofiaruję w intencji Zgromadzenia, za jego odrodzenie, odnowę i duchowną stabilność. O wszystkich codziennie pamiętam w modlitwie, wszystkim przebaczam i proszę o przebaczenie. Żalem i obwinianiem się niczego się nie naprawi – trzeba zebrać zboże, siebie osądzić, i o poprawę się starać. W Testamencie również wskazał swojego następcę, który miał przejąc po nim stery Zgromadzenia. Ponieważ żadne wybory nie były możliwe, moim następcom, będzie mój miły syn, ojciec Labre Noskovič. Całość dokumentu tchnie ogromną miłością i troską o Zgromadzenie i duchowych synów. Ojciec Litomiski, tak jak tego pragnął umarł jako Założyciel i członek Zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani.”
Odchodząc z tego świata – pisał o. Dominik – prosił nas, abyśmy dochowali wierności dziełu, które Bóg powołał przez niego. Serce Jezusowe przez wstawiennictwo Bolesnej Matki błogosławiło od początku, aż po dzień dzisiejszy błogosławiło wszystkim, którzy poszli w ślady swego Założyciela, oddając swoje życie Zgromadzeniu, wzbudzając przez to w sercach młodych ludzi kolejne powołania.
Drogi nasz Ojcze, Przyjacielu, Cichy Towarzyszu naszych dni – dziękujemy Ci za Twoje świadectwo wierności ,,aż do końca.”
Najlepszy Boże, wysłuchaj wołania naszego Ojca i błogosław naszej Pocieszycielskiej Rodzinie oraz tym wśród których na co dzień żyjemy.