Ojciec Założyciel
Ojciec Józef Litomiski przyszedł na świat 2 marca 1888 r. w Hořiněves na ziemi czeskiej. Jego tato Alojzy był piekarzem, mama Franciszka zajmowała się wychowaniem dzieci. Jako młody chłopak wzrastał w obecności braci: Alojzego, Jarosława oraz Bogusława. Rodzina była uboga, jednoczył ją jednak głęboki duch wiary. Trudna sytuacja materialna, jaka gościła w ich domu, często zmuszała rodzinę Litomiskich do zmiany miejsca swego pobytu, by dorastającym synom zapewnić odpowiednie warunki i możliwości osobistego rozwoju.
W czasie nauki młody Józef zapoznał się z rodziną Lechnerów. Owa znajomość przerodziła się w przyjaźń. Głowa rodziny – Pan Lechner widział w błyskotliwym młodzieńcu swojego przyszłego zięcia i współpracownika w prowadzeniu firmy.
Przyszłość dla młodego chłopaka stała otworem. Dostatnie życie, pewna stabilizacja i czekająca pozycja społeczna nie pociągała jednak Litomiskiego. Czuł, że nie jest to jego droga. Ziarno powołania rzucone w młodzieńcze serce zaczynało kiełkować. W 1910 r. Józef zapukał do drzwi Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Pradze. W czasie swojego pobytu w seminarium wyróżniał się wśród innych alumnów niezwykłym intelektem. Ukoronowaniem całej formacji duchowej i intelektualnej, były święcenia kapłańskie, które przyjął 12. 07. 1914 roku. Młody kapłan z werwą poświęcał się stojącym przed nim wyzwaniom. Jego charyzma, intelekt i mądrość życiowa, które objawiały się w codziennym życiu duszpasterskim i pastoralnym, nie uszły uwadze ówczesnego arcybiskupa Pragi Pawła Huyna. Doceniając wielki potencjał swojego kapłana chciał posłać go na dalsze studia teologiczne do Wiednia. Nikt wówczas nie przypuszczał, że nowe miejsce stanie się dla księdza Józefa polem Bożych natchnień. Przybywając do Wiednia, ksiądz Józef zamieszkał przy kościele Najświętszego Odkupiciela na Rennweg 63. Studia rozpoczął na elitarnym wówczas Frintaneum. Nauka i codzienne apostolstwo, w które włączył się przy wspomnianym kościele, wypełniały po brzegi każdy jego dzień. Swoją duszpasterską opieką otoczył czeskich i słowackich katolików, którzy żyjąc poza granicami własnego kraju, byli zjednoczeni wokół Wspólnoty św. Metodego.
Musimy pamiętać, że czas studiów Ojca Założyciela przebiegał w cieniu I wojny, która zbierała coraz większe żniwo moralnej biedy. Wrażliwy na ludzką nędzę, podjął posługę duszpasterską w wiedeńskich szpitalach. W rannych żołnierzach i dźwigających ciężar własnej choroby, dostrzegał cierpiącego Chrystusa. Czas posługi w szpitalu, kojenia ludzkich zranień, wycisnął w życiu czeskiego kapłana trwały ślad. Spotykał się tu nie tylko z ludzkim cierpieniem, ale przede wszystkim z duchową biedą. Szczególnie dotkliwie odczuwał ból, kiedy patrzył na odchodzących z tego świata, bez pojednania się z Bogiem. Spustoszenie duchowe i moralne spowodowane przez wojnę, zrodziło pragnienie wynagradzania Bogu za grzechy, znieważające Jego miłość i odbierające człowiekowi jego godność. Coraz silniej odczuwał w sobie wołanie Jezusa „zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” Możemy sobie wyobrazić, co czuje człowiek, który bije się ze swoimi myślami, stawiając sobie pytanie: czy to, co słyszy jest głosem Boga, czy własnego pragnienia?
W ciemnym tunelu, przez który Bóg prowadzi swoich wybranych, w najwłaściwszym dla nich momencie zapala Światło Ducha Świętego. Podobnie było w życiu ks. Litomiskiego. Owa ciemność i szukanie odpowiedzi na nurtujące go pytania ustały podczas spotkania z Matką Różą Vujtechovą, która powołała do istnienia Zgromadzenie Sióstr Pocieszycielek Boskiego Serca Jezusa. Matka Vujtechova doskonale zdawała sobie sprawę jak ważna jest troska o Boże dzieło. W Ojcu Litomiskim widziała kiełkujące dobro, które miało zakwitnąć w Ogrójcu. Dlatego wspierała go na tej drodze, na którą powołał go sam Bóg.
Wspólnota pierwszych Braci Pocieszycieli zaczęła się szybko rozrastać. Duch, którym był przesiąknięty Ojciec Józef pociągał wielu, którzy tak jak on chcieli ze swojego życia uczynić wielki dar miłości dla cierpiącego Jezusa. 7 kwietnia 1922 r., w ówczesne święto Matki Bożej Bolesnej, w kościele na Rennwegu zawitał kardynał Friedrich-Gustav Piffl.
Ten dzień, stał się zatem dniem narodzin nowej rodziny zakonnej we wspólnocie Kościoła Powszechnego. Duchowość ekspiacyjna jest tym, co wyróżnia Zgromadzenie od innych wspólnot i zakonów.
Ojciec Józef znając swoją słabość i niedoskonałość, nigdy nie wątpił ani przez chwilę, że dzieło, do założenia, którego powołał go sam Bóg, musi mieć własne podstawy, własną regułę, własny cel. Ideał Ogrójca narodził się z woli Bożej w jego sercu. Życie pocieszyciela, to życie na co dzień u boku Chrystusa cierpiącego w Getsemani, w całkowitym wyrzeczeniu własnej woli, aby bez reszty pełnić wolę Ojca Niebieskiego. Założyciel z całą gorliwością oddał się pracy stworzenia Konstytucji, które miały nadawać codzienny rytm wszystkim wspólnotom jego duchowych synów. W Roku Świętym – 1933 – Ojciec Litomiski przebywał w Rzymie.
Na osobistej audiencji u papieża Piusa XI przedstawił dzieło swojego życia, jakim były Konstytucje Zgromadzenia. Papież wziął je do ręki a swoje osobiste błogosławieństwo wpisał do podanego egzemplarza: ,,Dla Słowiańskiego Zgromadzenia z życzeniami na przyszłość.” Drogą wiodącą do realizacji zadań apostolskich, jak pisał w Konstytucjach, jest otwarcie się na potrzeby Kościoła i nieustanna modlitwa. Na pierwszym miejscu Ojciec Założyciel wskazał adorację Najświętszego Sakramentu. Na pamiątkę śmiertelnej trwogi Jezusa w Ogrodzie Getsemani, w każdym klasztorze bracia przez godzinę mieli trwać na modlitwie przed Jezusem Hostią. Na drugim miejscu pocieszycielskiej duchowości, Fundator postawił nawrócenie. Idea ta, była jakby odzwierciedleniem ewangelicznego przesłania Chrystusa, który wpierw nim głosił Dobrą Nowinę o Królestwie Niebieskim wzywał do nawrócenia. ,,Pocieszyciele Boskiego Serca – jak mówił Ojciec Litomiski – powinni się nad Nim (Jezusem) litować i nie zasmucać Go ponownie kolejnymi grzechami.”
Założyciel, jak każdy ojciec cieszył się każdym nowym powołaniem jak swoim dzieckiem. Jego podstawowym zadaniem była nie tylko troska o życie duchowe współbraci, ale również rozwój całego Zgromadzenia. W pierwszych latach powstania nowej Wspólnoty pocieszyciele otworzyli domy w: Tullnerbachu, Mariance, Unter Tullnerbachu, Borince, Czeskich Budějovicach, Klokotach, Jeruzalem, Suche Vrbne, Nepomuku, Sokolovcach… W najśmielszych oczekiwaniach Ojciec Józef nie przewidywał, że po jego odejściu Zgromadzenie będzie posiadało swój dom w Stanach Zjednoczonych, jak również – już w nowej rzeczywistości, na trwałe zapuści swe korzenie w Kościele Polskim.
Ojciec Litomiski był żywym świadkiem wielkiego rozwoju swojego Zgromadzenia. Jednak każdy uczeń Jezusa, nie może przerosnąć swojego Nauczyciela. Drogą, jaką Bóg prowadzi swoich wybranych jest droga krzyża, ściśle złączona z tajemnicą Ogrójca. Dla Ojca Założyciela i jego współbraci nadchodził trudny okres, zwany w życiu duchowym próbą wierności. Europa stawała się miejscem, gdzie do coraz większej władzy dochodził Adolf Hitler, rozszerzając granice królestwa nieprawości i przemocy. Nad Kościołem Chrystusa zaczęły zbierać się ciemne chmury. Dla wszystkiego, co Boże, w nowym świecie tworzonym przez człowieka nie było miejsca.
Wydarzeniem bez precedensu stała się noc z 13 na 14 kwietnia 1950 roku, podczas której, rozpoczęto akcję likwidacji męskich zgromadzeń zakonnych w całej ówczesnej Czechosłowacji. Cztery miesiące później, ten sam los podzieliły zgromadzenia żeńskie. Ojciec Józef trafił do obozu internowania w Żeliwie. Tajemnica cierpień i fizycznego wycieńczenia zostawiła jednak trwały ślad na jego zdrowiu. Ówczesna władza bojąc się śmierci Ojca Litomiskiego, która mogłaby odbić się w świecie Kościoła szerokim echem, po półrocznym pobycie w więzieniu wypuściła go na wolność.
Po wyjściu z więzienia Ojciec Józef zamieszkał na plebani kościoła św. Wojciecha w Pradze. Poniesiony uszczerbek na zdrowiu przyczynił się do ograniczenia podejmowanych działań. Pamiętali jednak o nim współbracia, którzy w miarę możliwości odwiedzali go na plebani. Zwieńczenie życia Ojca Litomiskiego tonie w milczeniu. Milczeniu, które głośniej przemawia niż niejedno słowo.Ostatnie chwile w życiu Założyciela to całkowite wypalanie miłości własnej. Bóg w ten sposób przygotowywał go do odebrania wieńca życia wiecznego. Serce Boże, które Ojciec Józef pocieszał przez całe swoje życie miało być jego nagrodą. W ostatniej drodze życia Ojcu Litomiskiemu towarzyszył biskup Kajetan Matousek.
Ziemskie światło Ojca Litomiskiego zgasło 6 czerwca 1956. Uroczystości pogrzebowe odbyły się pięć dni później na Vyšehradzie w Pradze. Mowę pogrzebową wygłosił ks. kanonik Stříž: ,,po latach wytrwałej pracy i gorliwych ofiar Zbawiciel przygotował swojemu słudze, o. Józefowi Litomiskiemu, długi czas cierpień.
Choroba, która dręczyła go już od dawna i utrudniała mu prace, teraz na stałe przykuła go do łóżka. Ale co było życzeniem jego serca? „Jezu, dla Ciebie cierpieć, w cierpieniu Ciebie pocieszać”. Dlatego o. Litomiski przyjął ten los z gotowością i wypełniał swoje powołanie z pokorą, oddany aż do końca swojej agonii… do śmierci…
Jesteśmy winni drogiemu zmarłemu ojcu Józefowi Litomiskiemu głęboką wdzięczność. Rozbudził on w wielu z nas – w wielu sercach – pragnienie żywego udziału w trwodze i udrękach Serca Jezusowego. Przewielebny Ojcze, spełniaj nadal swoje zadanie wobec Boskiego Serca Jezusowego w niebie i wypraszaj wielu duszom w naszej ojczyźnie łaskę powołania do cierpienia z Jezusem i pocieszania Go w Jego cierpieniu.”